Po tych słowach, które wypowiedziała ona, powiedziałem tylko-"Szkoda". Ale to nie było moje uczucie. Czułem się o wiele, wiele gorzej. Kiedy odleciała, pobiegłem na Cmentarz Pamiętnych. Leżała tu moja matka. Jak byłem mały, to tylko ona umiała mnie pocieszyć. Podszedłem do jej grobu. Zacząłem z nią rozmawiać. Spędziłem tak całą noc. Przed świtem zasnąłem. Obudził mnie trzask łamanej gałęzi. Spojrzałem bez sił za siebie. Była to moja siostra.
--Jak się czujesz?-zapytała.
~A jak się czuje ktoś ze złamanym sercem?-odpowiedziałem.
--Rozumiem.-podeszła do mnie.--Tylko mama umiała cię pocieszyć.
~I dlatego przy niej jestem.
--Masz ochotę coś zjeść?
~Nie. Zostaw mnie samego. Muszę się przejść.
--Dobra.-powiedziała i już jej nie było.
A ja poszedłem nad Wodospad Ducha Lasu. Spotkałem tam Sheylen. Płakała. Ale na pewno nie z mojego powodu. Już miałem zawrócić, kiedy zawołała mnie.
-Cogo?!
(Sheylen?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz