~Chodźmy do twojej jaskini.-powiedziałem.
-Dobra. Lecimy?-zapytała.
~No jasne.-wzbiliśmy się w powietrze.
-Dobranoc.-szepnęła do mnie i pocałowała w policzek.
~Dobranoc.-powiedziałem zarumieniony i odszedłem do mojej groty.
***
Rano przyszedłem do niej. Wyszła do mnie już dorosła.
-Cześć.-powiedziała.
~Cześć. Dziś są Walentynki, więc cię gdzieś zabiorę. Ale zamknij oczy.
-Okey.
Wziąłem ją na barana i poleciałem. Zatrzymałem się na łące. Gwizdnąłem.
~Otwórz oczy.-Powoli otwarła oczy.
~To dla ciebie.-wskazałem w głąb łąki.
-Towarzysz? Dla mnie? Dziękuję!-rzuciła mi się z uściskiem na szyję.
~Proszę bardzo.
Jej towarzysz znikł.
~Nie martw się. Możesz przywołać go myślą o nim. Oczywiście tylko, gdy będziesz go chciała mieć przy sobie.
-Okey.
Później pochodziliśmy jeszcze. Położyliśmy się na Polance Słońca. Zacząłem rozmowę.
~Sheylen. Muszę z tobą poważnie porozmawiać.
-O co chodzi?
~No bo...
-Czekaj, czemu nie mogę nic przeczytać w twoich myślach?
~Bo mam moc ich blokowania dla kogoś innego.
-Aha.
~Wracając do tematu...
-Tak?
~Bo... No bo... Ten... Ech... No...
-Powiedz to.
~Bo ty mi się podobasz.-wykrztusiłem jednym tchem i przestraszony popatrzyłem się na nią.
(Sheylen? <3 )


Brak komentarzy:
Prześlij komentarz